Witam wszystkich,
ostatnio zastanawia mnie pewna sprawa dotycząca sytuacji mojego znajomego z Niemczech. Chodzi o jego dwójke dzieci. Facet mieszka juz dobrych kilkanascie lat w Niemczech. Zawsze tam miał pracę w branży budowlanej. Żona nie pracowała. Na pieniądze nie narzekał. Ostatnio mi powiedział, że myśli o powrocie na stałe do Polski i rozkręceniu tu interesu.
Jeśli komuś dobrze się powodzi za granicą to raczej nie myśli o powrocie do kraju i zaczynaniu od zera niepewnego biznesu. Jednak tu powód jest zupełnie inny.
Jakiś czas temu miał wypadek na budowie i to na tyle poważny, że uszkodził kręgosłup i do pracy nie może wrócić. Przez kilka miesięcy dostawał pieniądze z ubezpieczenia. On siedział w domu, więc żona postanowiła iść do pracy. Jednak w tej sytuacji (jak to ładnie można nazwać: niepewnej) urząd zaczął się interesować ich dziećmi. Okazuje się że w Niemczech działa organizacja specjalna do celów zabierania dzieci polskim rodzinom i oddawania ich Niemcom w momencie jak rodzinie się pogorszy sytuacja materialna. Dlatego znajomy przerażony wizją zabrania dzieci przez urząd, zaczął po cichu myśleć o ucieczce z Reichu.
Dla mnie wydaje się to trochę przesadzone. Czy jest taka możliwość żeby zabierane były dzieci z dobrych rodzin, bo jeden z rodziców stracił pracę? Przecież to absurd, bo zawsze przecież pracować może druga osoba. Może nie będą tak bogaci jak wcześniej, ale nie umrą z głodu.