Kończę studia informatyczne i widzę, że z pracą jest bardzo trudno. Innymi słowy praca jest, ale za 2000 zł na rękę bardzo często na umowę o dzieło, która nie da mi w przyszłości ani grosza emerytury.
Chciałbym mieć gdzie mieszkać, obecnie dzielę swój pokój z dwójką młodszego rodzeństwa, mieć dzieci, żonę.
Niestety tu jest to bardzo trudno osiągnąć.
W mojej rodzinie wszyscy bardzo niepochlebnie wypowiadają się o ludziach, którzy emigrowali bo:
- opuszczają rodzinną ziemię
- nie wspomagają rodziny
- nie opiekują się starszymi rodzicami
- zrywają więzi z ludźmi których znają od dawna
Babcia mówi mi: emigracja, bój się Boga!
Czy waszym zdaniem emigracja, tam gdzie da się żyć to zdrada rodziny, własnej miejscowości, ojczyzny?
Moja mama mawia, że jakby wszyscy wyjechali to jakby wróg zrzucił bombę na miasto bo będzie tak pusto...