Do spowiedzi przedświątecznej przystępują osoby, które w ciągu całego roku nie chodzą przynajmniej raz w miesiącu do spowiedzi. Przed konfesjonałami mamy kolejki bo wszyscy nagle odczuwają potrzebę wyspowiadania się. Również jestem taką osobą która przez cały rok nie chodzi do spowiedzi, ale idzie w ostatni dzień. Robię to dlatego w ostatni dzień gdyż nie lubię spowiedzi i zwlekam... zastanawiam mnie pewna kwestia.
Jak wy podchodzicie do tzw. spowiedzi przedświątecznej? Czy robicie rzeczywiście rachunek sumienia? Czy mówicie księżom o wszystkich grzechach?
Czy przykładowo:
1. Gdybyście 4 miesiące temu pokłócili się z siostrą nazywając ją bezczelną idiotką powiedzielibyście to na spowiedzi?
2. 3 miesiące temu obejrzany film dla dorosłych w internecie?
3. Próbowanie konopi 2 miesiące temu?
4. Niechodzenie do kościoła przez cały miesiąc?
5. Upuszczenie na podłogę chleba w supermarkecie i odłożenie go na półkę?
6. Okłamanie rodziców, że telefon był rozładowany a w rzeczywistości było się na całonocnej imprezie?
7. Zrobienie kawału koledze w skutek czego poplamił nowe spodnie.
8. Wymigiwanie się od odwiedzin cioci w szpitalu bo chciałam iść na basen.
Czy takie grzechy mielibyście odwagę mówić przed księdzem czy tylko mówicie ogólnie nazwę złamanego przykazania?
Pozdrawiam