Jestem motocyklistą. Najpierw był motorower, potem motocykl 125, potem 600, teraz mam ściga YZF-R6S R6 i zdarza mi sie walic przez miasto 200-230 km/h. Niedawno jak jechalem przez podmiejska mala miejscowosc to wyjechal mi dostawczak gdy mialem 170 km/h na budziku i zaczalem bardzo mocno hamowac. Na szczescie dostawczak przejezdzal tylko przez droge i zdarzyl mi uciec bo bym w niego przywalil majac 100 km/h na budziku. Widzaly to jakies starsze babki i sie przezegnaly...
Pytanie czy robie cos zlego? Czy gdybym wrabal sie w tego dostawczaka mialbym szanse pojsc do nieba? Zycie mi wtedy przed oczami przelecialo... pomyslalem o moim pogrzebie i o tym ze moja mama by pewnie dlugo plakala a jestem jej jedynym synem gdyz Leszek, moj brat, zmarl w wypadku samochodowym.